Wiecie jak bardzo się cieszę, gdy polskie firmy kosmetyczne wypuszczają coś na prawdę fajnego? Tym razem pokażę Wam coś polskiego hypoalergicznego i w dodatku kolorowego... Bell Hypoallergenic.
Od kwietnia testowałam produkty tej marki, zbierałam notatki i spostrzeżenia. Żeby Was nie zanudzać przygotowałam recenzje każdego z produktów w kilku zdaniach, ale jeśli jesteście ciekawi czegoś konkretnego to dajcie mi znać w komentarzu i wtedy przygotuję bardziej obszerną jego recenzje :) Zapraszam więc na przegląd te różnorodnej serii i kilka mini-recenzji :)
Sticki Bell robią wrażenie. Są świetne do wszelakiego modelowania twarzy: nie chodzi tu tylko i wyłącznie o konturowanie za pomocą bronzera - dla delikatniejszego efektu użyć można również szerokiej palety podkładów-sticków. Sticki mają konsystencje gęstego kremu z pudrowym wykończeniem.
Baza w płynie dobrze gra swoją rolę - dobrze się rozprowadza, wygładza skórę i przedłuża trwałość makijażu do późnych godzin wieczornych. U mnie nie spowodowała zapychania porów. All in 1 sprawdził się u mnie nieco gorzej ze względu na jego konsystencje.
Fixer matowy w pudrze, natomiast, jest na prawdę świetny - dobrze matuje, nie bieli i jest mega wydajny. Jedyne czego mu brakuje to lusterko, ale jestem w stanie mu to wybaczyć :)
Pudry rozświetlające do twarzy i ciała Bellowi się udały. Nie mają dużych drobinek i nadają delikatnej poświaty skórze - tu mogą powalczyć z wieloma dużo droższymi konkurentami.
"Kosteczkowe" pudro-rozświetlaczo-bronzery i róż to kolejne moje hiciory tej serii. Poza tym, że są po prostu piękne, są bardzo dobrej jakości. Mieszając kolory na różne sposoby uzyskać możemy różne efekty na twarzy. Co do różu, to jestem mile zaskoczona, że nie robi ze mnie matrioszki, bo łatwo o to :)
Róż modelujący również daje bardzo delikatny i naturalny efekt. Jego minusem jest to, że jest dość słabo napigmentowany (ale ja akurat lubię słabe róże), ale bardzo dobrze się trzyma.
Dalej mam bliźniaczą dwójkę - puder matowy Fixing mat i puder rozświetlający Shimmering loose powder. Sypki puder matowy działa bardzo podobnie to swojego kuzyna w kamieniu, czyli spisuje się bardzo dobrze. Również jest całkowicie przezroczysty i niewidoczny na twarzy (poza matowieniem, rzecz jasna :D). Wersja "czarna" natomiast nadaje skórze efekt pięknie mieniącej się opalenizny. Ja, niestety, lubię być biała, więc nie jest to do końca produkt dla mnie, ale muszę przyznać, że mimo to jest ładny :)
Bronze Powder Multifunctional, z kolei, przypomina mi inny produkt marki Bell - Bronze Sun Powder, który swego czasu bardzo mi się podobał. Używam go głównie do delikatnego konturowania/modelowania twarzy. Daję bardzo naturalny i delikatny efekt.
Dalej niestety para rzeczy, którzy się u mnie nie sprawdziły - krem CC i korektor w pędzelku. Z kremem CC sprawa jest prosta - widząc tą nazwę kojarzę produkt z wyrobem koreańskim, a, niestety, nie jest to to samo :( W tym przypadku wygląda mi to bardziej na rozcieńczony podkład, który niedoskonałości mojej twarzy nie zakrywa. Nie wiem czy długo się utrzymuje na twarzy bo dla mnie okazał się za ciemny.
Co do korektora w pędzelku, to niestety również mnie rozczarował. Konsystencja jest dość tępa, korektor ciężko się rozprowadza i wysusza moją skórę pod oczami. Jak bardzo lubię korektory w pędzelku Secretale, tak bardzo mi się nie spodobał Hypoallergenic :(
Na koniec zostawiłam produkty do oczu i ust :) Zacznę od moich ulubieńców - paletek do makijażu oczu. Mają niesamowitą konsystencję, którą ciężko jest mi opisać: jest pudrową i jakby...satynowa. Słowem, bardzo przyjemna. Paletka jest dostępna w trzech wariantach, ale każdy z nich jest uniwersalno-nudowy. Cienie dobrze się trzymają i nie osypują się.
Kremowy cień wodoodporny dostałam w wersji błyszczącej, co osobiście nie bardzo lubię :) Ale cień trzyma się dobrze i łatwo się rozprowadza (przypomina mi ogólnie color tattoo).
Tusz do rzęs Long&Volume jest poprawny. Ma silikonową szczoteczkę i nie skleja rzęs. U mnie nie daje spektakularnego efektu, ale działa przyzwoicie.
Wodoodporna kredka do makijażu oczu dobrze się sprawdza jako baza i ogólnie dobrze się utrzymuje na powiekach
Pomadki! Temat rzeka. Powiem szczerze, że wszystkie pomadki ze zdjęcia są super. Najbardziej pokochałam pomadki MAT ze srebrną zakrętką. Nie będę kłamać, mówiąc że te pomadki są nie do zdarcia, bo w ciągu dnia muszę je poprawiać, ale trzymają się dość dobrze w dodatku nie wysuszając ust. No i te śliczne kolory!
Pomadka w sztyfcie nie zastyga na ustach i przez jakiś czas potrafi zostawiać po sobie plamy na słomkach/chusteczka/etc.
Lip Tint jest odmianą tinta dostępnego kiedyś w Biedronce - ma taką samą konsystencję i trwałość. Produkt ten zawsze mi się podobał, utrzymuje się długo i twory fajny efekt. Jedyne na co należy uważać to przesuszenie ust :)
Pomadki Mat Liquid Lips również są warte uwagi, na ustach wyglądają podobnie do MATów ze srebrną zakrętką, ale kolory tamtej serii pasują mi bardziej :) Nie wysusza ust, nie podkreśla skórek, bardzo dobrze się rozprowadza.
Shiny Lipgloss również jest produktem dobrym jakościowo. Ma dobrą konsystencje i ładnie wygląda na ustach i nadaje im ładny połysk
Lip Tint jest odmianą tinta dostępnego kiedyś w Biedronce - ma taką samą konsystencję i trwałość. Produkt ten zawsze mi się podobał, utrzymuje się długo i twory fajny efekt. Jedyne na co należy uważać to przesuszenie ust :)
Pomadki Mat Liquid Lips również są warte uwagi, na ustach wyglądają podobnie do MATów ze srebrną zakrętką, ale kolory tamtej serii pasują mi bardziej :) Nie wysusza ust, nie podkreśla skórek, bardzo dobrze się rozprowadza.
Shiny Lipgloss również jest produktem dobrym jakościowo. Ma dobrą konsystencje i ładnie wygląda na ustach i nadaje im ładny połysk
Podsumowując, sama się nie spodziewałam, że z tą serią będzie mi na tyle po drodze. Mam w niej swoich faworytów, do których z pewnością wrócę. Pojawia się również wiele nowych ciekawych rozwiązań i strasznie się cieszę, że Bell (a szczególnie seria hipoalergiczna) tak prężnie się rozwija.
A Wy macie swoich ulubieńców marki Bell?
Sticki i pomadki w płynie uwielbiam.
OdpowiedzUsuńNo widzisz, a ja polubiłam ten krem cc, mimo iż nie kryje mocno moich przebarwień. Aktualnie używa go moja mama i jest zakochana :)
OdpowiedzUsuńbardzo fajna kolorówka. jestem ciekawa tych sticków i nie tylko.
OdpowiedzUsuńUwielbiam ich tinty ;)
OdpowiedzUsuńMam paletkę cieni i szczerze mówiąc nie ustępują tym znacznie droższym (np. Zoevy) Piękne kolory i super pigmentacja.
OdpowiedzUsuńBardzo kibicuję Bellowi – ze staromodnej marki przemienili się w bardzo nowoczesną i podążającą za trendami. Super! Fajny, przydatny wpis. Co do kremu CC – w zeszłym sezonie nie byłam nim zachwycona (też mogę go nosić tylko latem, bo zimą mój odcień za ciemny), a w tym chętnie po niego sięgam w dni, kiedy nie muszę pokazywać się światu i za wszelką cenę ukrywać moich plam naczynkowych :). Fajnie utrzymuje nawilżenie. Żaden z niego ósmy cud świata, ale bardzo przyzwoity, no i wiadomo, cena też zachęca :)
OdpowiedzUsuńSticki chyba najbardziej mnie interesują, choć wszystko wygląda mega :) Tylko pozazdrościć :)
OdpowiedzUsuńfantastyczny zestaw, ja chętnie przygarnęłabym te produkty do ust
OdpowiedzUsuńDla mnie ich firma jest świetna - uwielbiam kosmetyki od nich ;)
OdpowiedzUsuńOj widzę, że muszę się do szafy Bell przytulić podczas następnych zakupów :-)
OdpowiedzUsuńAleż tego dużo :) Mam kilka produktów Bell i uważam, że są godne uwagi :)
OdpowiedzUsuńJa nie mam jakiegoś dużego doświadczenia jeśli chodzi o kosmetyki tej marki. Czasem kupuję je w Biedronce. Lubię matową pomadkę z serii Marroccan oraz podkład rozświetlający Illumi.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię te pomadki w kredce :) Fakt, że nie zastygają, ale są mega komfortowe :)
OdpowiedzUsuńDawno nie używałam nic z Bell.
OdpowiedzUsuńDawno nic nie czytałam na temat Bell. Zawsze kojarzyła mi się ze średnimi kosmetykami. Ale zaciekawiły mnie te sticki do konturowania. Szkoda, że nie mają jakichś certyfikatów, bo staram się przerzucić na kosmetyki ekologiczne ale chyba zrobię male odstępstwo.
OdpowiedzUsuń