Rzadko sięgam po romansidła. Wprawdzie, to za nimi za bardzo nie przepadam. Czytanie o uczuciach innych może być faktycznie fajne, ale mi chyba nie jest dane czerpać z tego satysfakcje w 100% (choć ostatnio próbuje się przekonać do jednej sagi), dlatego najczęściej sięgam po thrillery, kryminały i rozmyślenia filozoficzne.
Dlatego właśnie trafiła do mnie książka 48 wydawnictwa Papierowy Księżyc, będąca zarazem pierwsza książka Andreasa Grubera. Wstawiając okładkę na Ig dostałam mnóstwo komentarzy o tym, że wiele osób odrzuca, ale oddaje ona motyw przewodni. Szalony psychopata odcina ofiarom palce, i wysyła zagadki do bliskich porwanej osoby. Co tu się może mi nie podobać?!
Młodej policjantce kradną matkę, a jej ojciec staje się zakładnikiem sytuacji rozegranej przez szaleńca, który jeszcze niejedną rodzinę wplączę w swoją szaloną rozgrywkę - tak właśnie zaczyna się dana książka, która poprowadzi nas później po ciemnych zakamarkach Niemiec. Po części wstępnej poznajemy głównego bohatera Maartena S. Sneijdera (zapewne serii książek), który, jak na genialnego śledczego przystało, idealny nie jest: cwany, nieprzyjemny i pali marychę (co, niestety czy stety, przywołuję mi wspomnienia o pewnym serialowym lekarzu =\). Tak czy inaczej, książka wkręca nas w historię, od której oderwać się jest na prawdę ciężko. Co i rusz poznajemy nowych bohaterów i historie, które splatają się w logiczną całość i dopełniają wrażenie po całej historii, ale! Na początku książka się ciągnie jak wolno lejący się miód, żeby skończyć się bardzo gwałtownie, co wzbudziło we mnie pewny niedosyt. Tak, większość rzeczy jest wyjaśnionych, ale szczegółów jest niewiele, a sił, by stworzyć tajemniczą atmosferę położono co nie miara, która nie jest rozwiana w 100%.
Jednak po kolejną książkę Grubera sięgnę. I to nie raz. Gdyż swój styl na pewno ma, opowiada ciekawie, a pierwsza historia, jak na pierwszą historię, wyszła na bardzo udaną mimo nieco "spłaszczonej" końcówki. Jednym słowem, jeśli lubicie kryminały to książkę polecam - jest to świetna szansa by poznać nowego autora, zaprzyjaźnić się z jego stylem, a także z głównym bohaterem :)
Zaciekawiła mnie fabuła :)
OdpowiedzUsuńJa też nie lubię romansideł :) Zdecydowanie wolę takie klimaty ;)
OdpowiedzUsuńTeż nie przemawiają do mnie romansidła, w większości. Teraz czytam Jojo Moyes, ale chyba się nie zaprzyjaźnimy. Jakoś nie potrafię się tak wczuć...
OdpowiedzUsuńNie przepadam za zakrwawionymi okładkami i nie sięgam po tego typu książki - zdaję sobie sprawę, że zapewne wiele przez to tracę. Mimo, że Twoja recenzja jest naprawdę zachęcająca to nie wiem czy sięgnę po tę książkę... Pozdrawiam.
Książka wydaje się być całkiem fajna , chętnie bym ją przeczytała.
OdpowiedzUsuńOstatnio nie mam czasu na książkę, ale gdy tylko znajdę chwilę chętnie sięgnę po te pozycję :)
OdpowiedzUsuńah.. książki :) ostatnio ciągle, ciągle, codziennie czytam :D
OdpowiedzUsuńwww.wkrotkichzdaniach.pl
Romansidła są najlepsze :D
OdpowiedzUsuńŚwietny post <3 Zapraszam do mnie https://wenerskakaren.blogspot.com <----- :)
OdpowiedzUsuń